poniedziałek, 11 stycznia 2010

Sałatka dla zapracowanej dziewczyny



Wracam do domu. Dochodzi dwudziesta. Kot miauczy. Intensywnie – „jak mogło-cię-tak-długo-nie-być-ja-tu-sama-a-ty-co-gdzie-tak-długo-byłaś” – itd., itp. Dzwonię do P. zadając mu dwa kontrolne pytania:

- wracasz już do domu?
- tak
- będziesz jadł obiad?
- nie
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam – P. prawie nigdy nie odmawia obiadu, chyba jest chory… (?)
Ja za to jestem głodna, ale dla siebie samej nie chce mi się gotować. Otwieram więc lodówkę i szukam składników tylko dla siebie: powiędnięta rukola, samotna, zapomniana papryka, kiełki (P. choć je wszystko, te składniki raczej omija…). Dobra, mam bazę. Do tego suszone morele, podprażone orzechy laskowe, ser pleśniowy i sos na bazie sosu chilli. Składniki lądują w misce, a potem na moim talerzu. Kicia nieufnie obwąchuje wszystko nieufnie, a potem odchodzi nie dotknąwszy niczego łapką (widać jej gust kulinarny bardziej odpowiada upodobaniom Pańcia). I bardzo dobrze!



SAŁATKA DLA ZAPRACOWANEJ DZIEWCZYNY


Rukola

1 mała czerwona cebula

1 papryka pomarańczowa

6 suszonych moreli

Solidna garść kiełków

Kilkanaście podprażonych orzechów laskowych

Kilka kawałków sera pleśniowego


Sos: dwie łyżki sosu chilli (mój jest dość łagodny, jeśli jest ostry, można użyć go mniej, a dać więcej oliwy) + łyżka oliwy


Morele, paprykę i cebulę pokroić w paski. Składniki wymieszać w misce. W osobnym naczyniu rozrobić sos. Wszystko razem wymieszać. Doprawić solą.
Przyznam, że sałatka smakopwała mi bardziej, niż się spodziewałam.