sobota, 28 marca 2009

pikantna zupa pomidorowa z soczewicą i zielonym groszkiem

- Prowadzisz bujne zycie towarzyskie,gdy mnie nie ma - podsumował z przekąsem P., w kolejnym służbowym wyjeździe, gdy opowiedziałam mu o swoim kolejnym zaplanowanym spotkaniu. Tym razem miały mnie odwiedzić Magda i Magda (nie wiem czemu, ale to imię jakoś szczególnie do mnie przylgnęło, a raczej do moich znajomych; gdy np. opowiadam P., że Magda to... zawsze usłyszę: ale która Magda...). Z tymi Magdami spotykam się bardzo rzadko. Każde nasze spotkanie kończy się apelem, abyśmy się spotykały częściej, jedna z nas niezmiennie proponuje wręcz ustalenie harmonogramu, po czym widzimy się dopiero za kolejnych kilka miesięcy albo za pół roku. Chyba że jedna z nas znajdzie się na jakimś życiowym zakręcie - wówczas spotkania ulegają natychmiastowej intensyfikacji...

Spotkałyśmy się w piątek wieczorem, dwa tygodnie temu. Jedna z nas jak zwykle przyszła punktualnie, a jedna z nas jak zwykle się spóźniła. A ja zrobiłam pikantną zupę pomidorową z soczewicą i zielonym groszkiem.



składniki:
4 wyfiletowane podudzia kurczaka
1 litr wody
1 kostka bulionowa
2 marchewki
1 puszka pomidorów w zalewie
1 małykoncentrat pomidorowy
2 suszone papryczki chili
pół szklanki zielonej soczewicy
garść mrożonego zielonego groszku
sos sojowy i świeżo zmielony pieprz do smaku

łyżeczka brązowego cukru
kolendra lub bazylia
śmietana





przygotowanie:

Mięso zalać wodą. Gdy woda zacznie wrzeć, zebrać pianę, wrzucić kostkę bulionową, marchewki i papryczki chili i gotować przez chwilę. W drugim garnku doprowadzić wodę do wrzenia, osolić, wrzucić soczewicę - gotować przez 20 minut - niech pozostanie lekko twardawa, dojdzie już w zupie. Wracając więc do zupy: gdy mięso będzie już wystarczająco miękkie, wyjąć je i pokroić w drobniejsze kawałki. Do garnka wlać pomidory z puszki i koncentrat pomidorowy. Zmiksować wszystko na krem. Dorzucić mięso i soczewicę, a na koniec wsypać zielony groszek. Doprawić sosem sojowym, świeżym pieprzem i cukrem.

Po rozlaniu do talerzy, zupę udekorować śmietaną i ziołami.


Największym zaskoczeniem w tej zupie jest chyba groszek, który - jeśli się go nie rozgotuje - jest chrupki i zabawnie pęka pod zębami. Poza tym, pikantność. Im dłużej papryczki będą gotował się z całym wywarem, tym ostrzejsza będzie zupa. Całość, jak dla mnie - przepyszna. Magdom tez smakowała. Jakiś czas później wypróbowałam jednak ten przepis na P. Zanurzył łyżkę w zupie i zobaczył zielone kuleczki groszku. "Groszek?!". No, tak. P. nie jest fanem groszku. Mozna wręcz powiedzieć, że się nie lubią... I choć pomidorowa zajmuj trzecie miejsce w jego rankingu zup, tej wersji chyba nie pokocha...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz